wtorek, 21 maja 2013

Miasta ''duchy'' - dlaczego znikają ?!

Czarnobyl i Prypeć to chyba najbardziej znane opuszczone miasta w Europie. Oba na Ukrainie, oba porzucone z tego samego powodu - w wyniku skażenia terenu po katastrofie w elektrowni jądrowej.

Ale na świecie jest takich miejsc znacznie więcej. Oto kilka innych „duchów”, które pomagają odpowiedzieć na pytanie dlaczego znikają miasta.



#1. Bo przestają być potrzebne

Czynniki, które decydują o miejscu założenia miasta, są zróżnicowane i zmieniają się z czasem. Dawniej powstawały ściśle ukierunkowane osady (które potem mogły urastać do rangi miast), na przykład kolonie górnicze, które z czasem przestawały być potrzebne. Tak było między innymi podczas słynnych gorączek złota - zarówno w Ameryce, jak i w Australii. Zakładano osady, wioski i całe miasta, które po kilkudziesięciu latach, gdy szanse na dalsze wydobycie cennego kruszcu malały, porzucano przenosząc się dalej.

Taki los podzieliły np. Dyea na Alasce, Castle Dome Landing w Arizonie czy Ballara w australijskim Queensland.

#2. Znajdują się na terenie zagrożonym katastrofami naturalnymi


Nie zawsze wszystko jest takie, jak się wydaje na początku. To zasada, która nie omija założycieli miast i ich wyborów. Prędzej czy później okazuje się, że jednak budowa osady na osuwisku nie była najszczęśliwszym pomysłem. Zagrożenie katastrofami naturalnymi jest w niektórych miejscach szczególne. I wydawałoby się, że teraz - w XXI wieku - łatwiej przewidzieć negatywne konsekwencje złego wyboru. Nic z tego, mimo że wszyscy wiedzą, jak bardzo to ryzykowne, nie brakuje domów wznoszonych na terasach zalewowych lub w ich bezpośrednim sąsiedztwie, na szlakach huraganów itp..

Kiedy już udano się po rozum do głowy, z map świata zniknęły m.in. Glenville w amerykańskim Delaware (ze względu na częstotliwość huraganów), Caraibas w Brazylii (bezpowrotna ewakuacja ludności po trzęsieniu ziemi w 2007 roku) oraz Chaiten w Chile (kompletnie zniszczone w maju 2008 roku w konsekwencji wybuchu pobliskiego wulkanu; początkowo planowano odbudowę Chaiten 10 kilometrów na północ, a ostatnio wrócono do pomysłu rekonstrukcji miasta w dotychczasowej lokalizacji). O historii Pompejów nie trzeba chyba nikomu przypominać.

#3. Przez epidemie


Średniowiecze było pod tym względem okresem szczególnym, początkująca ledwo medycyna nie była w stanie zapobiec katastrofalnym w skutkach epidemiom. Choroby dziesiątkowały wsie, miasta, państwa i całe kontynenty. Masowemu umieraniu towarzyszyła rozpacz i panika, nie było szansy na ratunek. Zastanawiano się tylko, ilu osobom - jeśli komukolwiek - uda się przeżyć.

Nawet jeśli to nieco przejaskrawiony opis, to wcale nie aż tak daleki od prawdy. Stare Goa, niegdyś miasto w Indiach będące kolebką chrześcijaństwa na tym obszarze, liczyło w XV wieku ponad 200 tysięcy mieszkańców. Potem jednak nastały czas pod znakiem cholery i malarii. Z końcem XVIII wieku w Goa mieszkało już tylko 1500 osób, a do końca XX stulecia ta liczba zdołała się tylko potroić. Stare Goa jest obecnie chętnie odwiedzane przez turystów - nie ze względu na wyludnienie, a imponujący kompleks świątynny.

#4. Działania wojenne zniszczyły wszystko


Istnieje jeden podstawowy powód, dla którego wybuchają konflikty zbrojne - pieniądze. Walki o strefy wpływów znane są od zarania dziejów i nic nie wskazuje na to, aby miały kiedykolwiek się skończyć. Wystarczy bowiem nowo odkryte duże złoże ropy, by za moment znalazł się pretekst do ataku. Ale już nie ci, którzy za wybuchy wojen odpowiadają, stają na froncie. Wysługują się niewinnymi i to oni najbardziej na tym cierpią. Podobnie jak miasta, które zamieszkiwali.

Wskutek wojny domowej w 2011 roku zniknęło z mapy 20-tysięczne niegdyś miasto Lukangol. Dawniej należące do Sudanu, dzisiaj - głównie jako wspomnienia - na terytorium Republiki Sudanu Południowego. Podobnie, choć kilkadziesiąt lat wcześniej, stało się z Al-Kunajtirą w Syrii, której upadek rozpoczął się wraz z wojną sześciodniową. Obecnie Al-Kunajtira zamieszkiwana jest zaledwie przez kilka rodzin, a ponieważ leży w strefie zdemilitaryzowanej, ani Syria, ani Izrael nie poczuwają się do obowiązku odbudowy miasta.

#5. Ze względów politycznych


Hiszpańskie Belchite równie dobrze mogłoby zostać zakwalifikowane jedną kategorię wyżej, do miast zniszczonych i opuszczonych w wyniku działań wojennych. Tak właśnie było - znajdujące się 40 kilometrów od Saragossy miasto zniszczone zostało podczas wojny domowej z końca lat 30. XX wieku. Nie ono jedno. Ciekawe jest jednak to, co działo się potem. Mimo że stan pozostałości pozwalał na odbudowę, generał Franco miał inną wizję. Postanowił zostawić stare Belchite w najgorszym możliwym stanie i uczynić zeń muzeum.

Nowe Belchite ulokowano nieco dalej, obecnie zamieszkuje je ok. 1600 osób, ruiny zaś bardziej niż turystom przysłużyły się przemysłowi filmowemu (choć nie aż tak jak ruiny włoskiego Craco, które „zagrały” m.in. w Quantum of Solace).

#6. Dla wyższych celów


Polacy protestują, kiedy państwo próbuje odkupić od nich kawałek nieużytku i w jego miejscu wybudować drogę. Następnie narzekają, że w Polsce nie ma dobrych, szerokich dróg. Belgowie są jednak w gorszej sytuacji, bo w ich kraju byle dom to żadna przeszkoda. Mało tego, jeżeli na drodze lukratywnej inwestycji stanie całe miasto, ustąpić będzie musiało... miasto.

W tej sytuacji znalazło się antwerpskie Doel. W obliczu koniecznej rozbudowy portu nie przejmowano się XIII-wiecznym miasteczkiem i zamieszkującymi je setkami rodzin. Tereny odkupiono i tylko kwestią czasu jest, kiedy Doel ostatecznie zrównane zostanie z ziemią. W 1947 roku z kolei Mołoga w obwodzie jarosławskim zalana została wodą – Rosjanie napełniali wówczas Zbiornik Rybiński dla węzła energetycznego (podobno jeśli woda w zbiorniku opadnie wystarczająco nisko, nad powierzchnię wystają widoczne pozostałości dawnych zabudowań Mołogi, czyniąc miasto rosyjską Atlantydą).

#7. Z nudów


Za najsłynniejszy przypadek, przynajmniej według literatury, odpowiada Neron, który właśnie z nudów (i żądzy natchnienia) miał w 64 roku celowo podpalić Rzym. Do tego zestawienia przypadek ten nie pasuje jednak co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, Rzym ma się dobrze. Po drugie, dzisiejsi historycy są przekonani, że Neron wcale nie miał aż tak wielkiej fantazji, a pożar powstał z zupełnie innego powodu.

Dla rozrywki aparatu państwowego zniknęło natomiast węgierskie miasto Derenk w północno-wschodniej części kraju. W latach 1938-1943 Derenk sukcesywnie wyludniano, by – ostatecznie - nie przeszkadzało w polowaniach ówczesnemu regentowi Węgier, Miklosowi Horthy.

#8. A czasem to wszystko wina pecha


Spośród wszystkich gatunków wciąż zamieszkujących planetę, homo sapiens wydaje się niekwestionowanym mistrzem autodestrukcji. Jeżeli gdziekolwiek dzieje się źle, można z dużą dozą prawdopodobieństwa zakładać, że jakiś sapiens miał w tym swój udział. Czasem bywa jednak inaczej. Może nie na miejską skalę, ale na wiejską na pewno. Wystarczy trochę pecha i nieszczęście gotowe.

Takie właśnie „nieszczęście” spotkało wioskę Skaro na Wyspach Owczych. Dzień przed wigilią Świąt Bożego Narodzenia w 1913 roku wszyscy zamieszkujący wieś mężczyźni, jak co dzień, udali się na ryby. Z tym że tym akurat razem żaden z nich nie wrócił. Cała siódemka zginęła, a w ciągu sześciu późniejszych lat Skaro opustoszało.


źródło : http://www.joemonster.org/art/23428/8_powodow_dla_ktorych_znikaja_miasta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz